Moje zdrowie, w moich rękach!
Powracam po krótkiej przerwie. W ostatnim czasie wiele dzieje się w moim życiu i coraz bardziej brakuje mi czasu. Udzielałam wywiadów, spotykałam się z różnymi dziennikarzami i reporterami z mojego miasta. Wszystko za sprawą tego bloga, oraz wykładów z cyklu „56 minut dla zdrowia”, które zaczęliśmy organizować razem z moimi przyjaciółmi. Serdecznie dziękuję, każdemu z Was, za wpieracie, odwiedziny na stronie, oraz wszystkie miłe wiadomości.
Niedawno na maila redakcyjnego przyszła wiadomość z zapytaniem, czy rzeczywiście stosuję się do moich porad o zdrowym odżywianiu, czy ćwiczę i unikam niezdrowej żywności, oraz szybkich posiłków.
Przyznam, że praca nad blogiem i poznawanie sekretów zdrowej żywności było dla mnie pierwszym krokiem do zmiany życia. Teraz bardziej dbam o dobór posiłków, ale i samych produktów z których je wykonuję. Częściej też sama gotuję jakieś dania, co nie jest dla mnie żadnym problemem, a raczej wyzwaniem, aby pokazać rodzinie i bliskim, że to co zdrowe może być także bardzo smaczne.
Wiadomo jestem tylko człowiekiem i nadal mam wiele przyzwyczajeń z czasów, kiedy jeszcze nie zwracałam uwagi na mój styl życia. Rano piję kawę, czasem zapominam o porannej wodzie z cytryną na rozbudzenie. Nie raz zdarzy mi się, że w gorszy dzień zjem za dużo słodyczy (głównie czekolady). Czasem odwiedzę nawet tak niezdrowe miejsce jak McDonalds, czy tureckiego kebaba.
Mimo to wciąż zmieniam wiele w moim jadłospisie. Od prawie trzech tygodni ponownie nie jestem ziemniaków i zamieniam je na kasze i warzywa. Unikam też białego chleba ze względu na obecność mąki pszennej, a co za tym idzie glutenu.
Ułatwieniem dla mnie jest łatwy dostęp do zdrowej, naturalnej żywności. Ogromnym plusem mieszkania na wsi jest posiadanie swojego pola uprawnego. Wraz z rodziną hodujemy marchewki, kapusty, pomidory, ziemniaki i inne warzywa, a wszystko oczywiście bez sztucznych nawozów. Mamy też sad, co ułatwia dostęp do świeżych owoców. Mięso też zazwyczaj pochodzi z rodzinnej hodowli, a do tego własne jajka oczywiście bez paszy.
Unikamy wędlin z supermarketów, a kiedy nie mamy już swojego mięsa udajemy się do sprawdzonych masarni. Jak mówią – jedzenie, które wyszło z fabryki przestaje być jedzeniem.
Moja rodzina po woli przyzwyczaja się do naszych małych, ale szybkich rewolucji. Korzystamy na tym wszyscy ze względów zdrowotnych. Nie chorujemy tak często i mamy dobre samopoczucie.
Sport także na dobre zawitał w naszym domu. Kiedy dopisuje pogoda jeżdżę na rowerze. Codziennie ćwiczę przez kilak minut, Niestety nie mogę biegać, ale dobrym zamiennikiem jest nordic walking w towarzystwie muzyki.
Ostatnio byłam nawet na badaniu STRD w moim mieście i przyznam, że dzięki temu wiele dowiedziałam się o swoim organizmie. Myślę, że o tym napisze Wam także niebawem.
Cieszą mnie takie pytania i chętnie na nie odpowiem. Tymczasem to wszystko z mojej strony.
Zapraszam do przeczytania materiałów o mnie z ostatniego czasu:
Pierwszy z Jastrzebianie.pl :
I dwa z TuJastrzebie,pl :
– wywiad:
http://www.tujastrzebie.pl/wywiady,pozywienie-powinno-byc-naszym-lekarstwem,wyw4-371.html
– artykuł:
Zapraszam do lektury. Pozdrawiam!
AgataK.